Ubi Caritas dla Bernda Mosera
W sobotę 6 października, z okazji rozpoczynającego się 68. Tygodnia Miłosierdzia, 15 osób z całej Polski otrzymało nagrody "Ubi Caritas", przyznane przez Caritas Polską. „Ubi Caritas” jest nagrodą, przyznawaną za wrażliwość na potrzeby ubogich w Polsce i czynny udział w dziełach charytatywnych. Nagroda jest przyznawana w trzech kategoriach: "Darczyńca Caritas", "Współpraca z Caritas" oraz "Świadectwo Caritas".
Tegoroczną nagrodę specjalną otrzymał pan Bernd Moser z Niemiec za długoletnią współpracę i pomoc placówkom medycznym Caritas Diecezji Opolskiej.
Rozdanie nagród odbyło się w warszawskim Teatrze ROMA podczas uroczystej gali, która miała charakter ekumeniczny. Swoje nagrody przekazała również Diakonia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP ("Miłosierny Samarytanin") oraz Eleos Kościoła Prawosławnego ("Dłonie Miłosierdzia").
Rozmowa z laureatem specjalnej nagrody „Ubi Caritas” panem Berndem Moserem z niemieckiego Etschberg w kraju związkowym Nadrenia–Palatynat.
Pańska wierność pomaganiu Polsce trwa już 30 lat. Nie zburzył jej upadek żelaznej kurtyny w 1989 roku ani akces Polski do Unii Europejskiej.
- To co przeżyłem w Polsce w roku 1982 ma swoje konsekwencje do dziś. Jako przedstawiciel Niemieckiego Czerwonego Krzyża spotkałem w Krakowie, Lublinie, Radomiu i Chełmnie bardzo wiele osób pozbawionych podstawowych dóbr materialnych. Potrzebowali oni wtedy dosłownie wszystkiego. Mocno utkwiła mi jednak w pamięci karetka pogotowia, która przybyła do poszkodowanych w wypadku drogowym. Największej pomocy wymagało wyposażenie tego samochodu. Notoryczne braki środków opatrunkowych i sprzętu pielęgnacyjnego ukierunkowały moje działania. Z pomocą rodziny i przyjaciół udało mi się powołać do życia fundację „Pomoc Polsce”. Odwiedzając polskie szpitale przywoziliśmy regularnie zapasy plastrów, opatrunków, narzędzi chirurgicznych i zestawów do ratowania życia. Nawet w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku stan polskich placówek służby zdrowia ciągle pozostawiał wiele do życzenia.
W jaki sposób poznał Pan działalność Caritas?
- W sierpniu 1997 roku zorganizowałem transport dla dotkniętej wielką powodzią Nysy. Tam właśnie poznałem struktury reaktywowanej niedawno Caritas w diecezji opolskiej. Powstające Stacje Opieki Caritas stawały się nowoczesnym narzędziem opieki pielęgnacyjnej w domach pacjentów. Do jej skuteczności przyczyniał się także sprzęt pielęgnacyjny. Chodziki, kule, wózki inwalidzkie, łóżka, materace były zawsze potrzebne. W październiku 1999 roku przesłałem pierwszy transport z takim sprzętem dla Caritas Diecezji Opolskiej. Do dziś tych transportów odbyło się już 98. Samych łóżek pielęgnacyjnych z elektryczną regulacją położenia udało mi się pozyskać ponad 3 tysiące.
Gdzie znajduje Pan motywację do działań humanitarnych?
- W trudnych latach po II wojnie światowej mieszkańcy mojego rodzinnego Etschberg otrzymywali regularną pomoc materialną od żołnierzy armii USA. Przeżywałem to jako kilkuletnie dziecko. Niedawni wrogowie wojenni stawali się wtedy przyjaciółmi. Chyba to właśnie doświadczenie wysłało mnie w 1982 roku do Polski. Zacząłem spłacać dług wdzięczności wobec ówczesnych dobrych ludzi zza oceanu. Dobro rodzi dobro.
- W 2003 roku gościłem w Centrum Opieki Paliatywnej Caritas w Starych Siołkowicach. Wszystkie z 28 ustawionych tam łóżek pochodziły z klinik w Kusel i Kaiserslautern. Kiedy widzę doskonałe technicznie sprzęty pielęgnacyjne wycofane z użytku u nas w Niemczech a tak bardzo pomagające cierpiącym ludziom w Polsce, trudno o lepszą zachętę do dalszej pracy. Trzeba tylko podjąć trud organizacyjny i logistyczny aby pozyskiwanie i przekazywanie sprzętów stało się skuteczne.
Z jakimi reakcjami spotykają się Pańskie wysiłki w dzisiejszych Niemczech?
- Pomaganie Polsce przestało być sprawą oczywistą. Lata stanu wojennego miały zupełnie inny odzew. Dziś trzeba mieć silne argumenty aby przekonać krajan do organizowania pomocy dla ludzi w Polsce. Nie przestały istnieć jednak możliwości do czynienia takiej pomocy humanitarnej. Ciągle mamy wiele ludzi i instytucji udostępniających świetne technicznie urządzenia pielęgnacyjne dla potrzeb charytatywnych. Trzeba tylko mieć zaplecze do uskutecznienia takich akcji. Spontaniczne konwoje z pomocą humanitarną dla Polski są definitywnie przeszłością. Dziś trzeba mieć własną logistykę i zaplecze.
Jak więc udaje się to Panu?
- Trzeba było stworzyć system odbioru i selekcji sprzętów w klinikach, u ich producentów i dostawców. Często sprzęt ten stanowił nieużywany do tej pory, a podlegający ustawowej wymianie, kontyngent. Musiałem zdobyć małą ciężarówkę i postarać się o powierzchnię magazynową. W tym pomogły mi władze mojego powiatowego miasta Kusel. W magazynie mogę do dziś przygotowywać i wysyłać kolejne transporty do Opola. Nieocenioną pomoc świadczy tu moja rodzina i grono przyjaciół.
Niedawno skończył Pan 70 lat. Prawo zastanawiania się nad emeryturą już chyba zaistniało.
- Mija właśnie 13 lat intensywnej pomocy dla Diecezji Opolskiej. Po kłopotach zdrowotnych zdecydowałem, że rok obecny będzie ostatnim w działalności mojej fundacji. Teraz, kiedy zdrowie znowu dopisuje, kontynuuję moje działania. Zaprzestając pomocy czułbym się jakoś nieswojo. Boję się humanitarnej bezczynności. W Polsce oprócz sprzętów zostawiłem też spory kawałek swojego serca. Kilkakrotnie spotykałem się w Opolu z Arcybiskupem Alfonsem Nossolem, którego uważam za jednego z największych budowniczych polsko-niemieckich mostów pojednania. Pomimo, iż sam jestem wyznania ewangelicko-augsburskiego, współpraca z Caritas jest dla mnie jak najbardziej naturalna i zrozumiała. Zawsze na pierwszym planie stoi, a właściwie leży, człowiek chory. Bez względu na narodowość, wyznanie i status społeczny.
W maju otrzymał Pan za działalność na rzecz potrzebujących ludzi opolską nagrodę „Diamentowej Spinki”. Teraz ogólnopolska nagroda „Ubi Caritas”. To chyba powód do dumy?
- To pierwsze wyróżnienia jakie w życiu otrzymałem. Dziękując, dedykuję je wszystkim ludziom w mojej rodzinnej Nadrenii, którzy niestrudzenie angażują się w pomoc humanitarną.
Rozmowę przeprowadził Artur Wilpert, pracownik centrali Caritas Diecezji Opolskiej w Opolu.