Na nic zdały się wysiłki jakie po 1945 r. związek Caritas w Polsce włożył w ratowanie od nędzy, głodu, chorób i śmierci milionów Polaków; nie pomogła pomoc jaką Kościół pozyskał dla odbudowy ojczyzny od zachodnich ofiarodawców; nie robiły wrażenia rzesze udręczonych ludzi, którzy w dobroczynnych instytucjach Kościoła Katolickiego szukali ochrony i wsparcia; początek 1950 r. w Polsce przyniósł dramatyczną decyzję władz państwowych o wprowadzeniu zarządu przymusowego dla kościelnego związku Caritas. Zarządzenie Ministrów: Pracy i Opieki Społecznej, Oświaty oraz Administracji Publicznej z dnia 23 stycznia 1950 r., oznaczało w praktyce zakaz prowadzenia przez Kościół Katolicki jakiejkolwiek instytucjonalnej działalności dobroczynnej. Można by w tej decyzji rządzących szukać racjonalnych przesłanek marksistowskiego eksperymentu, który twierdził, że dzieła miłosierdzia hamują potencjał rewolucyjny i blokują przemiany ku lepszemu światu. Wydaje się jednak, że przyczyny tej nieludzkiej strategii leżały gdzie indziej.
Kościół od zawsze kojarzony był z udzielaniem pomocy. „Świadomość tego zadania – jak pisze Benedykt XVI w swojej pierwszej encyklice – odgrywała w Kościele rolę konstytutywną od samych jego początków”. O tym, że tak samo postrzegali chrześcijan przeciwnicy, świadczy historia cesarza Juliana Apostaty. Gdy został imperatorem i zdecydował się odnowić antyczną religię rzymską, usiłował przeciwstawić działalności charytatywnej Kościoła zbliżoną działalność w ramach pogaństwa. „Galilejczycy – mówił – tak zdobyli popularność”. Cechę społecznej służebności wyróżniającą wspólnotę Kościoła, potwierdziły także wyniki ankiety przeprowadzonej w Niemczech Wschodnich w 2006 r., które przytoczył kard. Paul Josef Cordes w książce „Niosący pomoc nie spadają z nieba”. Respondenci z byłej NRD w większości kojarzyli Kościół z jego instytucjami socjalnymi: domami dziecka, starców, ośrodkami dla bezrobotnych, narkomanów. Jedna z zapytanych osób ujęła to w słowach: „Troszczyć się o ludzi, pomagać im, kto to dzisiaj jeszcze robi? … To naprawdę robi Kościół”.
Przytoczone przykłady pomagają zrozumieć, dlaczego komunistom w Polsce oprócz zniszczenia religii zależało na zniszczeniu kościelnej aktywności opiekuńczej, mówiąc inaczej dlaczego odmawiając Kościołowi prawa do służenia Bogu, usiłowali pozbawić go możliwości służenia człowiekowi. Osłabiając Kościół materialnie, a przez to pomniejszając jego wpływ na społeczeństwo, usiłowali ukazać Kościół jako instytucję społecznie nieużyteczną, nikomu niepotrzebną, a więc nadającą się do likwidacji. Na początku lat 50-tych, państwo polskie odebrało Kościołowi wszystkie szpitale i ambulatoryjne placówki opieki medycznej, domy opieki i sierocińce, ochronki, żłobki, przedszkola, internaty, misje dworcowe, świetlice oraz inne nieruchomości, w sumie ponad tysiąc placówek wychowawczych, medyczno-opiekuńczych i oświatowych. Działania charytatywne Kościoła obłożono 65% podatkiem.
Likwidacja kościelnego związku Caritas nie mogła jednak oznaczać zaprzestania kościelnej działalności charytatywnej w ogóle. W listach biskupów polskich do duchowieństwa z 1950 r. odnajdujemy wskazania, by bolesne doświadczenie likwidacji Caritas wyzwoliło w Kościele większy zapał w „obmyślaniu sposobów, jak nadal służyć ubogim, których zawsze mamy wśród nas”. Podkreślano, że „na Caritas składają się przykazanie miłości, które zostaje niezmienne oraz metody pracy i formy organizacyjne, które są czymś przypadkowym i ulegają ciągłym zmianom w dziejach Kościoła”. Pozbawiona form instytucjonalnych i struktur organizacyjnych, kościelna działalność charytatywna usiłowała przetrwać w ramach duszpasterstwa parafialnego. Diecezjalni referencji ds. duszpasterstwa charytatywnego oraz duszpasterze w parafiach z dużym trudem i różną intensywnością prowadzili dzieło miłosierdzia. Niezależnie od istniejących ograniczeń, szczególne okoliczności skłaniały Kościół do podejmowania nadzwyczajnych działań jak np. na rzecz rodaków powracających z łagrów sowieckich i Syberii w latach 1956 – 1958, ofiar powodzi i klęsk żywiołowych lub osób represjonowanych w stanie wojennym. Dla ochrony przed ingerencją władz państwowych pracę charytatywną powiązano z liturgią, wykorzystując tradycyjne sposoby oddziaływania na wiernych np. w ramach nabożeństw adwentowych, wielkopostnych lub w Tygodniu Miłosierdzia.
Okresem, który wymagał szczególnego wysiłku duszpasterskiego był kryzys społeczno-gospodarczy lat 80-tych. Po wprowadzeniu stanu wojennego napłynęła do Polski szerokim strumieniem zagraniczna pomoc charytatywna, głównie na adres Kościoła. Nasilenie transportów było tak duże, że lata 80-te można określić mianem dekady darów. Według informacji Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski (KCEP), tylko w latach 1984 – 1986 ofiarodawcy zagraniczni przekazali do Polski 168.867 ton darów, w tym 150.000 ton pomocy żywnościowej. Wartość pomocy medycznej w tym czasie wyniosła ponad 100 milionów dolarów. Dla przykładu Konferencja Episkopatu Niemiec od 1980 r. przez 10 lat, przekazywała co roku niemieckiemu związkowi Caritas jeden milion marek na zakup żywności dla akcji wakacyjnej w Polsce, organizowanej przez KCEP.
Wykorzystując falę pomocy dla Polski, wielki świadek posługi charytatywnej Kościoła w XX wieku, przewodniczący KCEP bp Czesław Domin, usilnie zabiegał o wskrzeszenie w każdej parafii posługi na rzecz biednych. Efektem starań było ogłoszenie w 1986 r. Instrukcji Konferencji Episkopatu Polski o pracy charytatywnej w parafiach. Na terenie diecezji zaczęły powstawać parafialne zespoły charytatywne i na kilka lat przed reaktywowaniem Caritas diecezjalnych, prowadziły tolerowaną przez władze komunistyczne działalność. Pod względem określenia zadań i metod pracy, instrukcja stała się dokumentem przełomowym i dała istotny impuls do rozwoju kościelnej działalności charytatywnej. Jej znaczenie rosło w miarę, jak kurczył się zakres pomocy zagranicznej i trzeba było bazować na tym, co zostało wypracowane własnymi siłami.
Najważniejszy akt prawny, o który Kościół katolicki w Polsce zabiegał od wielu lat, ukazał się 17 maja 1989 r. Ustawa o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego przywróciła Kościołowi charytatywną instytucję Caritas oraz przyznała prawo do prowadzenia nieograniczonej działalności dobroczynnej. Bezzwłocznie z nowych możliwości prawnych skorzystali biskupi. Pierwsza Caritas diecezjalna w Polsce powstała 9 listopada 1989 r. w Opolu. W następnych dniach i tygodniach reaktywowano Caritas w diecezji katowickiej, wrocławskiej, kieleckiej i innych. 10 października 1990 r. Konferencja Episkopatu Polski powołała duszpasterską instytucję charytatywną Episkopatu Polski – Caritas Polską. To ona przejęła na siebie funkcję koordynatora działań charytatywnych na szczeblu krajowym i przewodząc ogólnopolskim zgromadzeniom dyrektorów Caritas diecezjalnych, stworzyła platformę wymiany doświadczeń wytyczającą kierunki rozwoju Caritas. Z uwagi na deficyt form i metod pracy charytatywnej, Caritas Polska zaczęła organizować wyjazdy studyjne dla pracowników Caritas, których oferta nadeszła ze strony siostrzanych Caritas z Niemiec, Włoch, Francji, Belgii, Austrii a nawet Stanów Zjednoczonych. Dużego znaczenia nabrała działalność edukacyjna i wydawnicza Caritas Polskiej.
Największa dynamika rozwoju cechowała jednak środowiska diecezjalne. Niczym feniks z popiołów, powstawały ambulatoryjne i stacjonarne placówki medyczne, opiekuńcze, wychowawcze, stałe i doraźne formy pomocy, projekty, które z powodzeniem łączyły ewangelizację z działalnością socjalną. Z wyobraźnią i entuzjazmem podejmowały działalność Parafialne Zespoły Caritas. W budowę sprawiedliwego porządku w sposób ewangeliczny, angażowały się także dzieci i młodzież skupione w Szkolnych Kołach Caritas. Bez ryzyka opodatkowania działalności dobroczynnej przez państwo, Caritas zaczęła organizować pomoc dla ofiar klęsk żywiołowych i konfliktów zbrojnych w kraju i poza jego granicami. Zwłaszcza pomoc za wschodnią granicę traktowała jako spłatę długu wdzięczności za wsparcie, które Polska otrzymała w ostatniej dekadzie z wielu stron świata. Kościelne zbiórki charytatywne prowadzone w ramach nabożeństw przynosiły budujące efekty. Początkowa nieufność i uznaniowość organów administracji publicznej wobec jednostek Caritas oraz brak wsparcia jakie nowoczesne państwo w duchu pomocniczości mogłoby oferować pożytecznym inicjatywom społecznym, zaczęły ustępować miejsca twórczej współpracy i otworzyły dostęp do środków publicznych. W zmaganiach o miłość i sprawiedliwość działalność Caritas szybko dogoniła, a nawet prześcignęła pracę instytucji niekościelnych.
W 2009 r. kilkanaście Caritas diecezjalnych obchodzić będzie 20-lecie swojego istnienia. Wiele jest znaków czasu, które wpływają na kształt i dynamikę pracy Caritas w Polsce. Niemiecki Caritasverband prowadzi wspaniałe dzieła socjalne i prezentuje model ponad stuletniej, silnej instytucji w bogatym społeczeństwie. Młodsza o połowę francuska Secours Catholique świadczy wiele pomocy i jest raczej biedną organizacją w zamożnym państwie. Czas pokaże w jakim kierunku rozwinie się posługa Caritas w Polsce. Kościół nie może stawiać się na miejscu państwa – przypomina papież Benedykt XVI – i nie tworzy programu polityczno-ekonomicznego. Jego najcenniejszym darem pozostaje Chrystus i Dobra Nowina. Zarówno w społeczeństwie zamożnym jak i biednym, w epoce przesytu lub głodu, misją Kościoła i celem całej jego posługi pozostanie prowadzenie ludzi ku spotkaniu z Bogiem. Posługa diakonii nie jest tu wyjątkiem. Uwarunkowania ustrojowe pracy Kościoła w Polsce spowodowały zakotwiczenie działalności charytatywnej w duszpasterstwie zwyczajnym, a zwłaszcza w liturgii. Doświadczenie to wydaje się być atutem w zachowaniu i umocnieniu specyficznego profilu i kościelnej tożsamości posługi caritas.
opr. ks. dr Arnold Drechsler
dyr. Caritas Diecezji Opolskiej